LM.pl

Kamil Wasicki – organizator festiwalu piosenki artystycznej w Ślesinie, sam także tworzy, nagrywa płyty i popularyzuje Krainę Łagodności. I choć nie przepada za tym określeniem, to wpisuje się w ten nurt muzyczny. Tuż przed piętnastą festiwalową edycją (12 lutego) mówił o tym, jak w turystycznym miasteczku w centrum Polski, udało się i to poza sezonem, zaszczepić piosenkę artystyczną. 

 Skąd pomysł na piosenkę artystyczną w Ślesinie?

– Wiele razy brałem udział w tego typu konkursach. Jeździłem po festiwalach piosenki poetyckiej i zauważyłem, że w centralnej Polsce nie ma takich imprez. Jako uczestnik podpatrywałem pewne rozwiązania i sobie myślałem, że gdybym robił festiwal, coś bym zmienił. Jak tylko zacząłem pracować w nowym domu kultury w Ślesinie, zgłosiłem się do Michała Chmielewskiego, aby zapytać czy możemy coś takiego zorganizować. Dyrektor się zgodził i tak odbyła się pierwsza edycja festiwalu.

lm.pl
LM.pl

 Postanowiłeś stworzyć Krainę Łagodności w centrum Polski?

– Kraina Łagodności to coś spokojnego, balladowego, łagodnego w przekazie. Mnie bardziej odpowiada piosenka artystyczna, której wyjątkowym członem jest treść. Nie ma ram jeśli chodzi o muzykę. Wspólnym elementem jest natomiast mądra, literacka treść. Dla mnie to najważniejsze. Na początku popełniłem zresztą „fopę”, ponieważ, jako radosny dyrektor artystyczny wymyśliłem sobie, że w Ślesinie będzie OFPA, czyli Ogólnopolski Festiwal Piosenki Artystycznej. I tak to sobie ruszyło. Pewnego dnia zadzwoniła pani z festiwalu, który miał już taką nazwę. Zaczęło się więc od faux pas, więc stanęło na FOPA. Skonsultowałem się nawet z językoznawczynią, żeby nie popełnić kolejnej „fopy”. I tak powstała nazwa Festiwal Ogólnopolski Piosenki Artystycznej.

 Jaki był debiut?

– Jako wykonawca, który jeździł po tego typu festiwalach, miałem różne kontakty z artystami, zarówno tymi uznanymi, którzy wydawali płyty, jak i początkującymi. W Ślesinie znalazło się odpowiednie miejsce, dom kultury jako organizator, mogłem obawiać się tylko o uczestników. Od początku mieliśmy jednak tylu wykonawców, że nie mogliśmy wszystkich pomieścić. Ślesin wstrzelił się w odpowiednim czasie. Festiwal odbywa się w lutym. Nikt nikomu nie wchodził w paradę. Mieliśmy fantastyczne konkursy, a jury miało wielki orzech do zgryzienia. Na 25 wykonawców, 20 było do nagrody.  Poziom od początku był znakomity.

– A na festiwalową galę przybywają gwiazdy.

– Do Ślesina przyjeżdżają uznani artyści, żeby pokazać, że ta piosenka jest ciekawa, piękna, mądra, że warto. Mają promować ten rodzaj twórczości, który nie jest zbyt popularny w mediach. Trzeba jednak pokazywać młodym ludziom bo im się wydaje, że to jakaś nuda. A ten przysłowiowy facet z gitarą wcale nie musi być nudny. Te piosenki też brzmią nowocześnie i są o czymś. Rzucone jednak na pastwę losu i  jeśli dalej tak będzie, to mądrych piosenek będziemy szukać z lupą.

– Piosenka artystyczna nie odeszła więc do lamusa?

– Robię ten festiwal bo wierzę, że nie odejdzie do lamusa. Na widowni FOPY pojawiają się dojrzali ludzie wychowani na tym, ale również młodzi, których przyprowadzają rodzice. Musimy dać szansę. FOPA jest przykładem na to, że w małej, turystycznej miejscowości, w której organizuje się koncerty na plaży, znalazło się miejsce dla innej formy artystycznej. Pokazujemy piosenkę zupełnie niemodną, ale mądrą, która ma coś dać, nie tylko rytm, czy kopiowanie taktów, ale przekaz.

– I na koniec pytanie, od które być może powinniśmy zacząć. Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z piosenką artystyczną?

– W liceum słuchałem muzyki rockowej, choć z wykonywaniem tego nie czułem się dobrze. Kiedy zacząłem pracę w domu kultury, dużo już grałem na gitarze akustycznej. Trochę byłem jeszcze przytłumiony Starym Dobrym Małżeństwem. Założyłem zespół. Napisałem pierwsze kawałki, zaczęliśmy jeździć na festiwale poezji śpiewanej i piosenki autorskiej. Zdobyliśmy nagrody i nominacje na przykład na festiwal piosenki studenckiej. Zespół ewoluował. W ramach jednej z nagród, nagraliśmy płytę „Chwyć mnie za rękę”. Wydała ją agencja muzyczna Polskiego Radia. Zagraliśmy koncert w Trójce, w studiu Osieckiej. Potem ruszyliśmy w Polskę, trochę pograliśmy na plenerowych imprezach typu „Gitarą i piórem”. Potem pojawiła się druga płyta „Dobre rzeczy się zdarzają” i trzecia „Żywioły”. W przygotowaniu jest czwarta. A teraz marzy mi się nagranie recitalu w konińskiej synagodze, z małą sceną na środku, kameralną publicznością. Uwielbiam takie koncerty, gdy ma się blisko słuchaczy. Do tego dążę.

Dziękuję za rozmowę 

Zdjęcia od organizatora festiwalu 

Tekst: Anna Pilarska – LM.pl

slesinInformacjeLM.pl Kamil Wasicki - organizator festiwalu piosenki artystycznej w Ślesinie, sam także tworzy, nagrywa płyty i popularyzuje Krainę Łagodności. I choć nie przepada za tym określeniem, to wpisuje się w ten nurt muzyczny. Tuż przed piętnastą festiwalową edycją (12 lutego) mówił o tym, jak w turystycznym miasteczku w centrum Polski, udało...Niezależny Portal Gminy Ślesin 161 razy przeczytano